czwartek, 7 maja 2015

O bonbon słów kilka

Bonbon 100% akryl, podwójna nitka i do tego czarna włóczka z odzysku
Jakiś czas temu zainspirowana koszykami różnego rodzaju, zapragnęłam mieć swój własny. Daleko mu do ideału, daleko mu też do takiego jaki mi się marzy. Ale powstał, służy dzielnie i mi się podoba.

Głównym celem tego koszyka było wykańczanie zapasów włóczki Bonbon. Jest to włóczka 100% akrylowa, dość tania (na Allegro od około 6zł, 100g-475m). Sporo z niej już przerobiłam, bo i powstał kocyk (klik), komplet zimowy (klik), kotek (klik), piesek (klik), drugi piesek również, ale nie skończony jeszcze jest, zając, pszczoła i podkładki z ostatnich wpisów także. Do czego jednak zmierzam?
Otóż zmierzam do tego, iż wyrobiłam sobie zdanie na temat tej włóczki.
Jak już wyżej wspomniałam, niewątpliwym atutem włóczki Bonbon jest jej cena. Waha się ona od 6zł do 7.50zł na Allegro. Wszystko fajnie, tylko prace szydełkowe nie powstają jedynie z ceny. Do pracy jest potrzebny materiał, czas i przyjemność z robienia.
Tak, właśnie przyjemność. Wydaje mi się, że to ona jest najważniejsza. Zawsze i wszędzie. Wykonując pewne czynności, swoje obowiązki z przyjemnością robi się je po prostu lepiej.
Wróćmy jednak do przyjemności z szydełkowania. Nawet więcej - szydełkowania przy użyciu włóczki Bonbon. Jak się nią robi? Włóczka jest dość sztuczna w dotyku. O ile w motku sprawia wrażenie bardzo miękkiej, o tyle już pojedyncza nitka nie jest już tak bardzo przyjemna. Czuć, że to nie jest naturalne włókno. Ponadto potrafi się mechacić już podczas robienia. Kolejnym, dość sporym moim zdaniem, minusem jest grubość nici. W jednym motku potrafi się znacząco różnić, utrudnia to uzyskanie równomiernego ściegu. I skrzypi. Na prawdę! Skrzypi! Długo się zastanawiałam o co chodzi, gdy czytałam o skrzypiącej włóczce. Dowiedziałam się, gdy zaczęłam robić maskotki. Nie jest to zbyt przyjemne doznanie.

Aby jednak nie było całkiem negatywnie.
Kocyk dla córki zrobiłam rok temu. Jest używany dość często, był kilkakrotnie prany. Ma się dobrze, wygląda równie dobrze jak na początku. Jest dość miękki i ciepły. I przede wszystkim - nie farbuje, a tego najbardziej się obawiałam mieszając ze sobą aż tyle kolorów.

Jeśli ktoś wytrwał w czytaniu, dziękuję :)

1 komentarz:

  1. No jasne, że wolę widły!!! Nasiedziałam się już przez lata w biurze, wystarczy:)

    OdpowiedzUsuń