poniedziałek, 27 lipca 2015

Wojowniczo!

Tak sobie myślę, że chyba sklerozę mam już. Na FB (klik) pokazywałam, ale tu jakoś mi umknęło. Także nadrabiam szybciutko zaległości.
Pamiętacie, że robiłam niespodziankę na dzień dziecka dla syna? Otóż miało być wojowniczo. Niestety nie wyszło, udało mi się skończyć tylko ptaszynę dla córki. Równo miesiąc później syn doczekał się na swój prezent. Obdarowany, mimo opóźnienia, bardzo zadowolony. I to jest najważniejsze!



 Żółw wykonany w włóczki akrylowej, ma urocze wyłupiaste oczy z drewnianych koralików. To już ostatnie takie oczy w moim wykonaniu - kolejne maskotki będą miały już prawdziwe, bezpieczne oczka maskotkowe. Słowo!
A my nadal się wakacjujemy :) Za kilka dni zawitamy do Trójmiasta na chwilę. A za tydzień wracamy już do domu! Cieszymy się, gdyż tęsknimy za naszym nieszydełkowym Tatą ;)
Pozdrawiamy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz